Musiałem napisać do Ciebie ten list,
aby Ci powiedzieć ,jak bardzo troszczę się o Ciebie.
Widziałem Cię wczoraj, jak rozmawiałeś ze swoimi przyjaciółmi.
Czekałem na Ciebie cały dzień mając nadzieję,
że porozmawiasz ze mną. Dałem Ci zachód słońca,
aby zakończył Twój dzień i chłodny powiew wiatru,
abyś mógł odpocząć, i czekałem...
Nie przyszedłeś.
To mnie zraniło, ale nadal Cię kocham,
ponieważ jestem Twoim przyjacielem.
Widziałem Cię śpiącego zeszłej nocy
i chcąc dotknąć Twoich oczu
rozlałem światło Księżyca na Twoją twarz czekając,
że po przebudzeniu porozmawiasz ze mną.
Przygotowałem dla Ciebie tak wiele prezentów.
Ty jednak obudziwszy się,
nie przemówiłeś do mnie ani słowem
i ufny jedynie w swoje siły rozpocząłeś swój dzień.
A ja w błękicie nieba, w zieleni traw,
w koronach kwiatów, strumieniach górskich,
kroplach deszczu słałem ku Tobie wyznanie:
"KOCHAM CIĘ"
Ubrałem Cię w ciepłe promienie słońca
i nasyciłem powietrzem z zapachami natury.
Moja miłość do Ciebie jest głębsza niż ocean
i większa od najgłębszej potrzeby Twego Serca.
Proszę Cię, porozmawiaj ze mną.
Proszę Cię, nie zapominaj o mnie.
Chciałbym podzielić się z Tobą tyloma sprawami...
Nie będę Ci więcej przeszkadzał.
To jest Twoja decyzja.
Wybrałem Cię i ciągle czekam,
ponieważ jestem Twoim
Przyjacielem
Przychodzę do Ciebie. Przychodzę by Cię pocieszyć, podnieść z upadku.
Nie chcę Cię karcić, nie chcę Cię karać. Bo jak mógłbym zrobić krzywdę mojemu ukochanemu dziecku? I znów wyciągam dłoń do Ciebie, dlaczego nie chcesz mi jej podać? Widzę w Tobie wielką bezsilność... Nie bój się, owieczko mała, Twój Pasterz weźmie Cię w Swe ramiona. Zaufaj, tylko Mi zaufaj... Choć Twoje grzechy tak wielce ważą, Ja zawsze Cię podniosę, dla Mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Oprzyj swą głowę na Mym ramieniu, zamknij swe zmęczone oczka, odpocznij i się nie lękaj, Ja jestem przy Tobie! I pozostanę już na zawsze, jeśli tylko będziesz tego chciała, jeśli tylko Mnie nie odrzucisz. Moje oczy zawsze utkwione w Twoich, lecz Ty Mnie nie chcesz ujrzeć... Zawsze utkwione w Twoich, nawet jeśli grzeszysz, tak bardzo to Mnie boli, tak bardzo rani... Każdy Twój grzech jest jak kamień, bierzesz go w dłoń i rzucasz we Mnie, wiedz, że Ja nie uciekam, potem następny kamień i następny...
Lecz Ja będę stał i czekał, aż ten kamień wypadnie Ci z ręki, będę czekał, aż spojrzysz na Mnie i rzucisz się w Moje ramiona. Ja, Pan Ziemi, Pan całego Wszechświata umiłowałem Cię tak wielce. Ja, który mam każde stworzenie w Swej dłoni, Jestem szczęśliwy właśnie przy Tobie. Bądź Mym wytchnieniem, ażebym w Tobie Mógł odpocząć i znalazł w Tobie pocieszenie.
Twój bezgranicznie kochający
Jezus
Podaj Mi dłoń, pójdziemy razem.
Nie bój się Mnie, ja Ciebie poprowadzę! Dlaczego tak nieufnie na mnie patrzysz? Proszę, podejdź bliżej. Uwielbiam spoglądać w Twe oczka, lecz widzę w nich łzy...
Powiedz, co się stało, co tak bardzo Cię zabolało? Czytam z Twego milczenia, z bicia Twojego serca. Już nie płacz, widzisz, to dla Ciebie kazałem słońcu zaświecić dzisiaj. A widzisz ten błękit nieba? On również dla Ciebie, by mógł Ci przypominać błękit mych oczu.
Chodź ze Mną, mam Ci tak wiele do opowiedzenia, oprowadzę Cię po ogrodzie życia, pokażę Ci najpiękniejsze kwiaty miłości, nadziei i zaufania. Tak bardzo się ucieszę, gdy zobaczę na Twej twarzy uśmiech, chcę żebyś była szczęśliwa ze Mną. A nawet gdy pojawią się łezki, to Ja je otrę i przytulę Cię do Swego Serca. Proszę, chodź ze Mną, dlaczego stoisz w niepewności? Wyciągam do Ciebie dłoń, chwyć ją, proszę.
Nie, nie uciekaj! Nie odchodź! Nie zostawiaj Mnie samego... Dlaczego uciekasz w ciemność? Chciałem mieć Cię tylko dla siebie, choć na chwilkę. Tyle pięknych rzeczy chciałem Ci pokazać, chciałem trzymać Cię za dłonie i iść z Tobą przez Twe życie. Proszę, wróć do Mnie...
Tak bardzo Cię kocham...
Ja szaleje za Tobą! Poszedłem aż na krzyż, abyś mogła żyć wiecznie, byś mogła być szczęśliwa! To dla Ciebie dałem sobie przebić dłonie i stopy, to dla Ciebie z Mego boku wypłynęła krew i woda! To dla Ciebie umarłem! Z tej miłości, miłości do Ciebie...
Dałem się zamknąć w tabernakulum, w kawałeczku chleba, aby być bliżej Ciebie. Cóż mogę jeszcze zrobić? Kocham Cię taką jaką jesteś, bo jesteś mym umiłowanym dzieckiem.
Czekam na Ciebie, córko.
Jezus
1.Ja jestem twoim Jezusem. Jestem tu, by cię oczyścić i uniewinnić. Pamiętaj, na krzyżu modliłem się: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34).
Mówię to do ciebie osobiście. Ty byłeś jednym z tych, którzy mnie ukrzyżowali.
Mój Ojciec powiedział: "Tak" i twoje grzechy zostały Ci odpuszczone. Teraz On jest tu, aby cię zapewnić, że cała twoja przeszłość została ci wybaczona. Ojciec mój jest tu, żeby cię przekonać, że kiedy On przebacza, On także zapomina. Tobie więc nie tylko wybaczono, ale zostałeś także uniewinniony, tak jak gdybyś nie popełnił nigdy żadnych grzechów.
Ojciec mój kochał cię zawsze szaloną miłością, także wtedy, gdy ty nie wierzyłeś w Jego miłość. Kochał cię zawsze, także wtedy, gdy uciekałeś daleko od Niego.
On nigdy cię nie karał, nigdy nie krzywdził; to ty, oddalając się od Niego, sam pozbawiłeś się Jego dobrodziejstw i wystawiłeś się na działanie zła.
Mój Ojciec przebacza ci także, że osądziłeś Go wielokrotnie jako Boga niedobrego, niesprawiedliwego i okrutnego, głuchego na twoje modlitwy. Przebacza ci twoją buntowniczość, twoje ucieczki, twoją manię niezależności.
Ojciec mój jest także twoim Ojcem i kocha ciebie tak, jak kocha Mnie.
On kochał cię także takim, jakim byłeś, a teraz kocha cię takim, jakim jesteś. Nie obawiaj się, jeżeli nie masz siły, by stać się lepszym. On kocha cię takiego, jaki jesteś. Gdybyś był "potworem", także będziesz zawsze umiłowany w Jego sercu.
Ojciec mój i twój nigdy cię nie skazał i nigdy cię nie skaże.
Jesteś w Jego sercu i masz miejsce w Jego domu, aby cieszyć się wraz z Nim radością życia w wieczności.
2. A teraz Ojciec mój poprosi cię, żebyś kochał wszystko to, co On kocha. Przede wszystkim On chce, abyś pojednał się z twoim Stwórcą, wielbiąc Go i dziękując Mu za możliwość podziwiania piękna świata stworzonego przez Niego: nieba, morza, słońca, gwiazd, kwiatów...
Widząc także pojawiające się wynaturzenia przyrody, nie narzekaj i nie przeklinaj. Nie mów nigdy więcej: co za brzydki dzień, co za brzydka pogoda! Wszystko jest piękne w kalendarzu Boga.
3. Posłuchaj mnie teraz uważnie:
Ojciec mój chce, abyś kochał siebie samego. Ty jesteś cenny w Jego oczach i On kocha cię do szaleństwa. Dlatego ty powinieneś kochać to, co On kocha. Ojciec mój i twój kocha cię takiego, jaki jesteś i dlatego także ty powinieneś kochać się takim, jaki jesteś.
Nie czuj do siebie wstrętu także wtedy, kiedy popadasz w grzech albo kiedy nie jesteś dość silny, żeby przezwyciężyć pokusę.
Nie buntuj się przeciwko sobie, gdy jesteś słaby, zimny, oschły i pusty.
Ojciec kocha cię razem z twoimi słabościami i upadkami, dlatego zaakceptuj się takiego, jaki jesteś, z całą swoją kruchością.
Pamiętaj o tym, co pisze święty Paweł Apostoł: Dlatego mam upodobanie w moich słabościach (...) albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor 12,10).
Kiedy popadasz w grzech, nie trać odwagi i nie złość się na siebie, ale podnieś się szybko i powtarzaj: "Ojcze, wybacz mi, wiesz, jaki jestem słaby. Czego mogłeś oczekiwać od słabego i chorego dziecka, jakim jestem? Dziękuję Ci, że posłałeś Jezusa, żeby dał mi swoją siłę i swoje zwycięstwo!".
4. Ojciec mój chce, abyś nie porównywał się do nikogo, także do tego, którego uważasz za lepszego od siebie.
Nie patrz na nikogo. Jeżeli będziesz patrzył na innych, popadniesz w pokusę zazdrości, zawiści, wstrętu do samego siebie. Będziesz żył pozbawiony satysfakcji z siebie samego, w stanie niepokoju, poczucia winy i w ten sposób popadniesz w depresję.
Mój Ojciec chce, żebyś był sobą, bez porównywania się z nikim. On kocha cię jako najukochańszego syna, jakiego mógłbyś mieć na ziemi. Kocha cię takiego, jaki jesteś: to On stworzył cię właśnie takiego i kocha każde stworzenie takie, jakie ono jest.
Nie czuj do siebie wstrętu, doceniaj siebie: jesteś dla Niego bezcenny.
5. Zaakceptuj się więc takim, jaki jesteś i kochaj siebie takiego, jaki jesteś.
Zaakceptuj swoje życie - z jego błędami i słabościami. Zaakceptuj swoją inteligencję, także z jej ograniczeniami, jako Jego dar. Zaakceptuj swój charakter, ponieważ On chce cię takim. Zaakceptuj miejsce, w którym mieszkasz, uważając, że jest to miejsce najbardziej odpowiednie dla twojego uświęcenia. Zaakceptuj swój sposób życia i pracy z osobami, które On umieścił przy tobie. Są racje ku temu - i pewnego dnia zrozumiesz, dlaczego właśnie te osoby znajdują się obok ciebie.
Przyrzeknij mojemu ojcu, który kocha cię szaloną miłością, że nie będziesz już dalej narzekał z jakiejkolwiek przyczyny. Dziękuj i błogosław Ojcu mojemu za każdą rzecz.
Od dzisiaj nie mów już więcej: "Jestem grzesznikiem", ale "Byłem grzesznikiem". Ojciec poprosił Mnie, abym obmył moją Krwią wszystkie twoje grzechy. W szczególności:
- grzechy nienawiści i bunty przeciwko Niemu;
- grzechy nienawiści i zemsty oraz postanowienie odwetu w stosunku do własnych rodziców, braci, sióstr, profesorów, zwierzchników, pracodawców, kolegów z pracy i z biura, zwierzchników kościelnych, księży, sióstr zakonnych, fałszywych przyjaciół, którzy cię namawiali do zła, niszczyli cię i oczerniali. Obmyłem moją Krwią wszystkie grzechy twojego życia, dlatego nie chcę, abyś wracał do nich nawet w myślach.
To ja, Zmartwychwstały Jezus. Pisze, aby Ci podziękować za wszystkie te chwile, w których wierzysz w moją miłość do Ciebie.
Jeżeli życie stawia Cię przed problemem, którego nie jesteś w stanie rozwiązać - nie obawiaj się. Włóż ten problem do koperty i wyślij do mnie. Gdybyś chciał poznać odpowiedz - po prostu pójdź na modlitwę do świątyni albo poczytaj Pismo Święte. Ja rozwiązuje wszystkie problemy, ale wtedy kiedy to JA chcę, nie Ty.
Gdy już wyślesz Twój list do mnie - przestań się martwic. Skoncentruj się raczej na rzeczach, które są obecne w Twoim życiu TERAZ.
Jak na przykład:
Jeśli utkniesz w korku ulicznym - nie rozpaczaj. Są na świecie ludzie, dla których kierowanie własnym autem jest marzeniem ściętej głowy!
Jeśli masz kiepski dzień w pracy - pomyśl o człowieku, który jest bez pracy przez wiele lat...
Jeśli rozpaczasz z powodu nieporozumień miłosnych - pomyśl o osobie, która nigdy nie doświadczyła co to znaczy kochać i być kochanym...
Jeśli wściekasz się, ze kolejny weekend minął nieciekawie - pomyśl o kobiecie pracującej 12 godzin na dobę, siedem dni w tygodniu, by wykarmić swoje dzieci...
Jeśli zepsuje Ci się auto w drodze, a do najbliższego warsztatu masz kilka kilometrów - pomyśl o człowieku na wózku inwalidzkim, który marzy o takim spacerze!
Jeśli zauważysz siwy włos na swej skroni - pomyśl o pacjentach chorych na raka, którzy bardzo by się cieszyli mając choćby takie włosy na głowie...
Jeśli jesteś w tym szczególnym miejscu w swym życiu, ze zastanawiasz się nad jego sensem i celem - bądź wdzięczny! Jakże wielu jest takich, którzy nie mieli szansy żyć wystarczająco długo, aby doczekać takiego momentu...
Jeślibyś znalazł się ofiarą czyjejś uszczypliwości, złośliwości, ignorancji czy małostkowości - pamiętaj, sprawy mogłyby potoczyć się jeszcze gorzej: to Ty mógłbyś być taka osoba!
Przyjmij moje rady.
Słyszę Twój płacz. Wiedz, że Cię słyszę.
Bądź spokojny. Ucisz się. Przychodzę ukoić Twój smutek,
albowiem znam jego przyczynę i wiem, jak uleczyć.
Płaczesz nad dziecięcymi marzeniami,
które uleciały z biegiem lat.
Płaczesz nad utraconą godnością,
nad niewykorzystanymi zdolnościami.
Płaczesz nad utratą własnej tożsamości,
zadeptanej przez tłum.
Płaczesz nad zmarnowanym talentem,
któremu się sprzeniewierzyłeś.
Patrzysz na siebie ze wstydem
i odwracasz się w przerażeniu od
swego oblicza odbicia w wodzie.
Gdzie podziały się wdzięk Twoich manier,
piękno Twej postaci, prężność ruchów,
jasność umysłu, świetność mowy?
Kto skradł Ci te dobra?
Czy ów złodziej jest ci znany,
tak jak mnie?
Czy pamiętasz, kto natchnął Cię planami
i marzeniami i posiał w Tobie ziarna nadziei?
Nie zachowałeś wspomnienia tej pierwszej chwili.
Czy pamiętasz tajemnicę,
którą wyszeptałem Ci do ucha,
błogosławiąc Cię?
Czy pamiętasz naszą tajemnicę?
Nie możesz pamiętać.
Upływające lata zniszczyły te wspomnienia,
albowiem napełniły Twój umysł lękiem,
zwątpieniem, troskami, wyrzutami sumienia
i nienawiścią. Tam, gdzie zamieszkują te bestie,
nie ma miejsca na radosne wspomnienia.
Nie płacz więcej. Jestem z Tobą...
a ta chwila jest jak linia dzieląca Twoje życie.
Przeszłość umarła. Niechaj umarli grzebią
swoich umarłych.
Dzisiaj powstajesz ze śmierci za życia.
Dzisiaj, jak kiedyś przy grobie Łazarza,
rozkazuję Ci wstać, i oto wychodzisz
z jaskini zatracenia, by rozpocząć
nowe życie.
Dzisiaj są Twoje narodziny.
To nowa data Twoich urodzin.
Twoje poprzednie życie było tylko jak próba
przed spektaklem w teatrze.
Tym razem kurtyna jest podniesiona.
ChCię dotknąć.
Rozlałem więc poświatę księżyca na Twą twarz.
Spływał z niej jak nieraz Twoje łzy.
Nawet nie pamiętałaś o mnie.
Rano wystrzeliłem dla Ciebie złocisty wschód i udany poranek,
ale obudziłaś się za późno i popędziłaś do własnych spraw.
Nawet nie zauważyłaś tego, więc moje niebo zaszło chmurami
i płakałem deszczem.
Kocham Cię, po prostu Cię kocham.
Staram się to powiedzieć w ciszy zielonej łąki i błękicie nieba.
Wiatr szepcze mą miłość w wierzchołkach drzew
i rozlewa ją w tęczowe kolory wszystkich kwiatów.
Wykrzykuję Ci o niej w grzmotach wodospadów i komponuję pieśni miłosne,
które śpiewają dla Ciebie ptaki.
Ogrzewam Cię ciepłem mojego słońca i nasycam powietrze
słodkim zapachem przyrody.
Moja miłość jest głębsza niż ocean i większa niż jakakolwiek potrzeba serca.
Gdybyś tylko uwierzyła jak mi jesteś droga.
Mój ojciec także Cię kocha.
Chcę, abyś go poznała. Jemu też jesteś droga, więc zawołaj proszę jak najprędzej.
Poczekam, choćby to miało jeszcze potrwać.
Bo ja po prostu Cię kocham.
Chcę Ci tylko powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i jak jesteś mi droga.
Wczoraj widziałem Cię jak szłaś z przyjaciółmi i śmiałaś się.
Mam nadzieję, że wkrótce będziesz chciała, abym ja szedł z Tobą.
Na zakończenie dnia namalowałem Ci zachód słońca
i szepnąłem wietrzykiem, aby Cię odświeżyć.
Czekałem, ale nie zawołałaś...
Ja jednak bardzo Cię kocham.
Gdy zeszłej nocy widziałem jak zasypiasz, tak bardzo chciałem Cię dotknąć.
Rozlałem więc poświatę księżyca na Twą twarz.
Spływał z niej jak nieraz Twoje łzy.
Nawet nie pamiętałaś o mnie.
Rano wystrzeliłem dla Ciebie złocisty wschód i udany poranek,
ale obudziłaś się za późno i popędziłaś do własnych spraw.
Nawet nie zauważyłaś tego, więc moje niebo zaszło chmurami
i płakałem deszczem.
Kocham Cię, po prostu Cię kocham.
Staram się to powiedzieć w ciszy zielonej łąki i błękicie nieba.
Wiatr szepcze mą miłość w wierzchołkach drzew
i rozlewa ją w tęczowe kolory wszystkich kwiatów.
Wykrzykuję Ci o niej w grzmotach wodospadów i komponuję pieśni miłosne,
które śpiewają dla Ciebie ptaki.
Ogrzewam Cię ciepłem mojego słońca i nasycam powietrze
słodkim zapachem przyrody.
Moja miłość jest głębsza niż ocean i większa niż jakakolwiek potrzeba serca.
Gdybyś tylko uwierzyła jak mi jesteś droga.
Mój ojciec także Cię kocha.
Chcę, abyś go poznała. Jemu też jesteś droga, więc zawołaj proszę jak najprędzej.
Poczekam, choćby to miało jeszcze potrwać.
Bo ja po prostu Cię kocham.
TWÓJ PRZYJACIEL JEZUScę Ci tylko powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i jak jesteś mi droga.
Wczoraj widziałem Cię jak szłaś z przyjaciółmi i śmiałaś się.
Mam nadzieję, że wkrótce będziesz chciała, abym ja szedł z Tobą.
Na zakończenie dnia namalowałem Ci zachód słońca
i szepnąłem wietrzykiem, aby Cię odświeżyć.
Czekałem, ale nie zawołałaś...
Ja jednak bardzo Cię kocham.
Gdy zeszłej nocy widziałem jak zasypiasz, tak bardzo chciałem
TWÓJ PRZYJACIEL JEZUS
|